Uff, zamiast wora na śmieci Balenciagi, 58 zakupowiczów wybrało Plecak Męski Damski Szkolny na Laptopa Moro A4 PL.

Dom mody Balenciaga wciska konsumentom śmieci za horrendalne pieniądze, a konkretnie wór na śmieci za 1790$. Na szczęście czujna społeczność LinkedIn w porę zareagowała na to zagranie. Kluczowe kierunki krytyczne wobec zaistniałej p-a-t-o-l-o-g-i-i, ujawniają niejednoznaczny obraz co tak naprawdę próbuje zrobić nam Balenciaga za pomocą swojego nowego troll-itemu.

Kierunek 1: Argumentum ad brzydkum

Ponieważ immanentną cechą wypełnionego worka na śmieci jest to, że jest brzydki, jego miejscem powinna być wyłącznie szafka pod zlewem. Dlatego nie nosimy publicznie worka na śmieci, a wszelkie przejawy niesubordynacji wobec zalecenia będą traktowane jako oznaka podporządkowania systemowi.

Kierunek 2: Argumentum ad świętum kapitalizmum

Wiemy, że globalny kapitalizm oznacza koniec historii i nic lepszego nie da się już wymyślić. Jednak ciągle musimy stać na jego straży, ponieważ wewnątrz kapitalizmu czychają na niego hieny, chcące go zniszczyć. Są to: 1) absolwenci międzynarodowych szkół designu przeprowadzający się z Gruzji do Belgii, w celu zdobycia wykształcenia i zostania dyrektorem kreatywnym Balenciagi; 2) tzw. “konsumenci z wysokim dochodem dysponowanym” - ta ostatnia grupa jest szczególnie niebezpieczna dla kapitalizmu, ale niewiele nam o niej wiadomo.

Kierunek 3: Argumentum ad nieracjonalizmum

Kierunek ten dotyczy sposobu w jaki Balenciaga operuje na rynku: podstępem rozpoznaje skryte potrzeby ludzi (worek na śmieci za 1790$), a potem podstawia im go pod nos wiedząc, że konsument takiemu zagraniu nie zdoła się oprzeć. Jest to manipulacja, przeciwieństwo zdrowej relacji z konsumentem polegającej na edukacji o produkcie (np. o stosunku ilości eko-skóry do wiskozy w produkcie jakim jest worek na śmieci za 1790$).

Kierunek 4: Argumentum ad debilum

Jak słusznie zauważa autor, problemem są nie tylko niecne zamiary Balenciagi, ale też słabość ludzka. Gdyby tylko przyjrzeli się dokładniej, na chwilę zatrzymali zamiast pędzić na zbity pysk po worek na śmieci za 1790$, dostrzegliby jaką głupotą jest kupowanie takiego przedmiotu. Z pewnością powiedzieliby: “o głupi ja, prawie nabrałem się, a to zwykła torba przypominająca worek na śmieci za 1790$”. Tak jak mawiał Darwin: Nie możemy wymagać równego poziomu umysłowego od każdego, niektórzy stworzeni są tak, by kupowali wory na śmieci od Balenciagi, inni by z nich szydzili, a następnie ich zjedli.

Jednak przede wszystkim uczestnicy kultury a.d. 2022 nie potrafią intuicyjnie określić czym ten przedmiot właściwie jest, do czego służy, po co powstał, a jeśli da się o nim w ogóle coś powiedzieć, to: nie-mądry, nie-ładny. Czyli jaki? Aby odpowiedzieć, zdemontujmy filtr, który zainstalowała nam współczesna kultura, abyśmy potrafili w niej żyć.

Manifest Form follows function po coś przecież powstał…

W poprzednim stuleciu miały miejsce 3 rewolucyjne, wzajemnie napędzająe się i łączące ze sobą (z dzisiejszego punktu widzenia) procesy związane z kulturą i marketingiem.

1) Pierwsza szkoła designu (Bauhaus) w niemieckim Weimarze i powstały w jej kuluarach manifest: Form follows function. Początkowo (a mówimy o czasach przed popularyzacją automatyki) założeniem ruchu było tworzenie nakierowanego na użytkownika, utylitarnego designu. To tak naprawdę pierwszy moment w historii projektowania, gdy w jednym miejscu spotkały się i “wniknęły” do przedmiotów odkrycia nauk społecznych, psychologii i filozofii. Bauhaus był na tyle nowatorski, że dla znanego niemieckiego akwarelisty okazał się zbyt obrazoburczy, aby mógł przetrwać.

2) Nadejście 3 Rewolucji Przemysłowej po 1947 r. - polegającej na przeskoku z mechaniki, do elektroniki jako kluczowej technologii produkcji masowej, gwałtownie przyspieszającej ją i przyczyniającej się do powstania zupełnie nowego, gigantycznego segmentu elektroniki konsumenckiej. Na koniec doprowadzając do dosłownej miniaturyzacji środków niezbędnych do prototypowania kolejnych, nowych produktów.

3) Ogłoszenie końca historii przez Fukuyamę w 1992 roku. Uznaje się, że to on spopularyzował pogląd, że ludzkość wynalazła najlepszy system społeczny (demokracja liberalna), w którym to przemiany gospodarcze i adaptacja wolnorynkowego kapitalizmu determinują dobrą wolę polityczną, skutecznie doprowadzając do reform. Dla producentów oznaczało to, że trzeba będzie skalować produkcję, gdyż za moment globalna klasa średnia zdolna do wydawania pieniędzy urośnie o kolejne miliardy ludzi.

Można powiedzieć, że ostatnie stulecie to, lecąc od tyłu, taka mniej więcej historia:

Jeśli:
Stale przybywa i przybywać będzie klasy średniej, która może wydawać, jednak są to ludzie, którzy dopiero uczą się bycia “konsumentem”…

To:
Trzeba wykorzystać moment i wszelkie dostępne środki, by dostarczać im produkty wraz z uzasadnieniem, dlaczego mają zacząć każdy z tych produktów konsumować.

Więc:
Poza coraz lepszym procesem produkcji, trzeba wykorzystać wiedzę z dyscyplin humanistycznych: socjologii, psychologii i filozofii, aby u postaw ukształtować postawy sprzyjające konsumpcji.

W ten sposób Form follows function i utylitarne projektowanie wymyślone przez grupę freaków zagnębionych przez hitlerowców, w niecałe 100 lat urosło do rangi fundamentalnej ideologii każdego powerhouse’u masowej produkcji. W wyniku lat eksperymentów materiałowych, wymyślania form, optymalizacji kształtów i kolorów niemalże każdy przedmiot - od obieraczki do szparagów, po skarpetki-stópki do mokasynów osiągnął swoją ostateczną, niemożliwą do poprawienia formę.

To młotek w ręce sprawia, że wszędzie pojawiają się gwoździe.

W ideologii tej występuje jednak luka. Manifest Waltera Gropiusa o utylitarnym projektowaniu powstał w kontrze do młodego jeszcze trendu masowej produkcji, podczas gdy dzisiejsza obietnica rozpoznawania twoich i moich potrzeb dotyczy właśnie produktów schodzących z taśmy. Mówimy tu o Plecakach Męskich Damskich Szkolnych na Laptopa Moro A4 PL. Cały proces rozpoznawania twoich potrzeb odbywa się co najwyżej poprzez dodanie keywordów, które możesz chcieć wpisać w jakąś wyszukiwarkę.

Tajemnicą poliszynela jest, że tam za kotarą nikt nie zna twoich i moich potrzeb. Po prostu wymyślają je, a potem opowiadają ci o nich w filmikach instruktażowych pokazujących, że w tym sezonie grzebień lepiej będzie leżał w dłoni dzięki antypoślizgowej gumie. Pytają, czy próbowałeś już pink sauce - to nowy hit, którym wszyscy się zajadają bo pasuje idealnie do kurczaka, oraz właśnie jest badany w amerykańskim sanepidzie. Twoje potrzeby powstają w działach marketingu. A istnienie przedmiotów sprawia, że można zacząć rozmowę o tym, by je zaspokajać. Czekaj mam jeszcze jedno. Czy myślałeś kiedyś o tym, że zamiast mieć więcej, potrzebujesz mieć mniej? W takim razie minimalizm.

I właśnie do tego nie pasuje worek na śmieci Balenciagi. Degrowth torby do stadium wora na śmieci, to zgodnie z logiką konsumeryzmu rodzaj wynaturzenia, które dosłownie nie powinno się wydarzyć. To przedmiot, który jest kpiną z “potrzebowania rzeczy” i demokratyzacji “dobrego, użytecznego designu”. To dosłownie wór na śmieci za roczną pensję Senegalczyka. To co robi Balenciaga to chyba jedyna wyobrażalna dziś forma kwestionowania ideologii radosnego opowiadania sobie bajek o potrzebach, które zaspokajają producenci produktów masowych, poprzez optymalizację tych samych produktów co sezon. Jest to krytyka nie-wprost, polegająca na wywoływaniu nieokreślonego dyskomfortu, za pomocą prawdy obrazu. Czy jest ona skuteczna i etyczna, każdy może odpowiedzieć sobie sam.

Czy istnieje życie po stuleciu demagogicznego utylitaryzmu?

Zwykle po dekadach nudziarskiego prosperity, w których gada się o minimalizmie i buduje podjazdy do garaży, wybucha nagle pojedyncza dekada niepokoju, szajby i eksplorowania nowych kierunków. Przykładem są lata 80, w których poza wszystkim co opisałem powyżej, świat kupowania definiowany był przez kierunki stojące w kontrze do tego co już było. Przykładem jest Memphis Group, o których Wikipedia pisze: efekt wpadki, którą zaliczył Bauhaus z Fisher Price.

Najważniejszą i rewolucyjną ideą zaadaptowaną przez ruch było Form follows emotion, które można interpretować jako reakcję zwrotną na przydługą i mdłą opowieści o zaspokajaniu potrzeb. W prawdzie kontrę do Form follows function zainicjował Hartmut Esslinger - założyciel Frog Design już w 1947 r., jednak dopiero w realiach lat 80, w których funkcjonowali Memphis nabrała ona współczesnej symboliki. Fachowo, podejście to sprowadza się do 2 zmian, dotyczących potencjalnej przyszłości zarówno projektowania jak i kupowania:

1) Odejścia od wizerunku pretensjonalnego designera w pinglach i przedstawienia się jako kierującego się intuicją kolektywu.

2) Jawnej krytyki idei “dobrego gustu” jako designerskiego kompasu, w zamian skupienie na emocji lub myśli, którą designer chce się podzielić wykorzystując do tego kontekstowy storytelling.

Czy konsumenci marzą o elektronicznych owcach?

Tego najprawdopodobniej nigdy się nie dowiemy, a nawet gdybyśmy to wiedzieli, to i tak dział finansów nie dopuściłby takiego projektu po klapie AIBO. Natomiast samo Sony eksperymentowało ostatnio z formą swojego flagowego hardware’u - PS5. Ostateczna jego forma to burząca wszelkie porządki, organiczna bryła, która wymusza kapitalną zmianę wystroju mieszkania, w celu osiągnięcia względnej harmonii sprzętu z otoczeniem.

Projektant PlayStation 5 celowo stworzył obiekt wprowadzajacy w dziwczny stan gdzieś pomiędzy dyskomfortem, a ekscytacją, towarzyszący zapoznawaniu się z technologią obcego pochodzenia. Ponieważ w poprzednich generacjach konsol projekty podążały raczej standardowymi tropami high-endowego sprzętu RTV, najnowsza edycja to wręcz definicyjny odwrót od utylitaryzmu na rzecz zapośredniczenia opowieści, emocji i myśli projektanta poprzez produkt.

Sytuację z PS5 możemy potraktować jako omen: odnosząca sukces masówka grozi palcem: era utilitaryzmu ponownie chwilowo jest martwa. O, mieli nawet kolaborację z Balenciagą podczas premiery sprzętu.

W Polsce jak w lesie, na szczęście takim pięknym, bo górskim.

Harnaś LodoHerbata to nieidealny przykład odwrotu od utylitaryzmu w projektowaniu (bo wszystko w zasadzie jest tu standardowe - od puszki, przez branding, po sam napój), ale jest on również oznaką pewnego przebudzenia.

Myśląc o marketerach, mamy zwykle przed oczami ludzi którzy śmieją się do rozpuku podczas prezentacji agencji digitalowej o "młodych z pokolenia Z”, na slajdzie z Piesełem. Natomiast w Carlsbergu coś przeskoczyło, bo od hiciora hip-hopolowego Gawryle, do produktu musiało minąć zaledwie kilka miesięcy. Podejmując decyzję, nikt nie czekał więc do momentu gdy wszyscy zakatują trend na śmierć i o nim zapomną. Dlatego sytuacja ta przypomina zmianę paradygmatu dokonaną przez grupę Memphis, tyle, że na gruncie marketingu:

1) Odejście od wizerunku pretensjonalnego designera marketera w pinglach i przedstawienie się jako kierującego się intuicją kolektywu.

2) Jawną krytykę idei “dobrego gustu” jako designerskiego marketingowego kompasu, w zamian skupienie na emocji lub myśli, którą designer marketer chce się podzielić wykorzystując do tego kontekstowy storytelling.

Zatem może to już czas, by zdjąć pingle i dodać swoją cegiełkę do trwającej właśnie dekady funu w projektowaniu? <3

Pisząc artykuł inspirowałem się wiedzą znajdującą się na kanale YT: DesignTheoryDigest

Previous
Previous

Okiełznaj swój cringe i uczyń go bronią.